Do strony początkowej LPJ...

(c) Piotr Müldner-Nieckowski

(Polski Tygodnik Lekarski: NOTATKI JĘZYKOWE)

 

ANALIZA TEKSTU

Otrzymałem anonimowy list, w którym korespondent szczerze wyznaje, że pisanie prac naukowych sprawia mu dużą trudność. Zwykle po napisaniu tekstu wydaje mu się, że jest całkowicie poprawny, a potem przełożony i redaktorzy czasopism robią z artykułem "coś, co można nazwać totalną przeróbką". Myślę, że naszemu czytelnikowi chodzi o stresy związane z upokorzeniem. "Nigdy nie udało mi się napisać czegoś, od razu, za jednym zamachem. To chyba jest ciężkie pióro", pisze i dodaje "nigdy nie poznałem języka polskiego w dostatecznym stopniu".

Trudno się dziwić, że list nie został podpisany. Samooskarżenie jest z pozoru bardzo poważne. Szkoda, że autor nie pozostał do końca sobą, ale to już inna sprawa. Wydaje mi się, że tacy ludzie popełniają błąd "odepchnięcia", jeszcze zanim zaczną pisać. Polega to na przyjęciu założenia, że są ludzie o lekkim piórze i tacy, co urodzili się bez tej cechy (podobnie jak ze słuchem muzycznym). Ale jest to zasada z gruntu fałszywa! Tłumy poetów chodzą po ulicach, tylko nie wiedzą, że są poetami. Sposób pisania jest bowiem sposobem życia. Tylko słabi pisarze wierzą w swoje lekkie pióro i dlatego nie umieją stworzyć własnego języka.

Hans Selye czy Jarosław Rudniański podkreślają, że nie można dobrze napisać pracy, jeśli się przedtem nie zrobi jej szczegółowego planu. Niektórzy radzą, aby autor każdą część artykułu pisał na osobnych kartkach, a potem ułożył je w odpowiedniej kolejności i wprowadził ewentualne poprawki w układzie przez przecinanie kartek i przesuwanie fragmentów tekstu na inne miejsce. To bardzo ułatwia poznanie proporcji i ważności poszczególnych części pracy, a jednocześnie umożliwia wgląd w logiczną budowę zdań i następstwo myśli. Ale to nie wystarczy. Po przepisaniu takiej składanki trzeba pracę nad językiem zaczynać od początku, a przy odpowiednim nastawieniu psychicznym może to być najpiękniejszy etap roboty: tu analiza tekstu służy syntezie rozumowania i prostocie wypowiedzi. Posłużę się przykładem wziętym z artykułu jednego z naszych autorów. Zmieniłem niektóre dane po to, żeby nikt nie mógł rozpoznać o kogo chodzi. Oto początkowy fragment pracy.

"Celem pracy była ocena rodzaju i charakteru wpływu stosowanej glikokortykoterapii w tych głównych stanach chorobowych, które dotyczą uszkodzenia wątroby na zachowanie się badanych parametrów substancji X, a także próba oceny ewentualnego związku substancji X z kształtowaniem się patogenezy i obrazu klinicznego uszkodzenia wątroby, jak również określenia wartości diagnostyczno-prognostycznej zachowania się badanych wskaźników substancji X w dynamice i przebiegu wątrobowego procesu uszkodzeniowego i z uchwyceniem ewentualnej korelacji z odczynnościową i immunologiczną funkcją ustroju".

Tekst jest niemal poprawny, ale niezdarny, niejasny i zmusza do dwukrotnego czytania. Trzeba więc od nowa zadać sobie pytanie "co jest celem pracy" i wypisać to w formie haseł: 1) ocena wpływu kortykoterapii uszkodzenia wątroby na zmiany wskaźników przemiany substancji X, 2) próba oceny wpływu substancji X na patogenezę i obraz kliniczny uszkodzenia wątroby, 3) ocena wartości badanych wskaźników przemiany substancji X dla rozpoznania stopnia uszkodzenia wątroby, 4) ocena współzależności zmian tych wskaźników i zjawisk immunologicznych.

Wydawałoby się pozornie, że mamy do czynienia z identycznym tekstem, ale proszę zwrócić uwagę na to, który z tych tekstów jest bardziej czytelny. Teraz jeżeli autorowi nie odpowiada szkolna forma wymieniania w punktach, trzeba poszczególne hasła tak opracować, aby były nadal bardzo proste i jednocześnie dawały się ułożyć w zdania współrzędne, a może wedle upodobania, w osobne? Ten ostatni sposób odpowiada mi najbardziej, bo pogłębia przejrzystość. Zaczynamy.

Punkt 1. Zwracam uwagę na znaczenie słowa kortykoterapia (rzeczownik odsłowny), które opisuje pewną czynność, dlatego figura "kortykoterapia stosowana w uszkodzeniu wątroby" jest pleonazmem, a poprawnie brzmi "kortykoterapia uszkodzenia wątroby", przy czym użycie w tekście oryginalnym zwrotu "stosowana w tych stanach chorobowych, które dotyczą uszkodzenia wątroby" jest niepotrzebne. Chodzi o uszkodzenie wątroby, a nie o owe stany chorobowe, ponadto w części artykułu "Materiał i metoda" wymieniamy szczegółowo sposoby badania. Podobna uwaga dotyczy "wskaźników substancji X" : wystarczy napisać, że chodzi o "przemianę substancji X", gdyż i tak zakładamy, że opis badania zawrzemy w pracy. Czytelnika obchodzi tu tylko ogólne założenie. Zatem pierwsze hasło w gotowej postaci będzie wyglądało tak:

"Celem pracy była ocena wpływu kortykoterapii uszkodzenia wątroby na przemianę substancji X".

Punkt 2. Tu tekst nie wymaga szczegółowej obróbki. Trzeba tylko dodać, że "podjęto również próbę"...

Punkt 3. Autor zamierzał ocenić wartość diagnostyczną niektórych wskaźników przemiany substancji X, ale nie zrobił tego do końca. Dlatego konieczne jest użycie zwrotu "starano się określić"...

Punkt czwarty jest jasny i nie wymaga pracy. Hasło można połączyć ze zdaniem poprzednim, bo dotyczy tej samej sprawy. Mamy oto gotowy fragment artykułu:

"Celem pracy była ocena wpływu kortykoterapii uszkodzenia wątroby na przemianę substancji X. Podjęto również próbę oceny wpływu substancji X na patogenezę i obraz kliniczny uszkodzenia wątroby. Starano się określić wartość badanych wskaźników przemiany substancji X dla rozpoznania stopnia uszkodzenia wątroby oraz ich współzależność z wynikami testów odczynowości immunologicznej".

Proszę porównać teraz tekst początkowy z opracowanym. Takie zajęcie przy pewnej wprawie zabiera kilka minut czasu, a wyniki są po prostu przyjemne dla autora. Żeby trafić w dziesiątkę, trzeba najpierw wytężyć oko i napiąć łuk, który bywa bardzo twardy. A przecież wiadomo, że wielkimi pisarzami bywali ludzie kalecy (Ostrowski), czy nawet ślepcy (Szajnocha). Cóż dopiero młodzi i zdrowi!

Na zakończenie pewien postulat.

Postuluję mianowicie, aby usunąć ze wszystkich prac naukowych słowo "postulować" w zwrotach "postuluje się, aby...", "w postulowanych badaniach"... Nagminność tego błędu wyklucza pobłażliwość. Przecież chodzi o proponowanie.

Piotr Müldner-Nieckowski

(Polski Tygodnik Lekarski nr 21, 05.07.1982)