Do strony początkowej LPJ...

Piotr Müldner-Nieckowski

(Polski Tygodnik Lekarski: NOTATKI JĘZYKOWE)

 

NAJCZĘSTSZE GRZECHY AUTORÓW

 

Wypada przypomnieć kilka uwag z innych Notatek, ponieważ wytykanie niektórych rażących błędów wciąż jest bezskuteczne. Do kompromitujących należy zaliczyć używanie zwrotu zachowanie się, odnoszonego do przedmiotów martwych, które nie mają zdolności zachowywania się (nie są roślinami, zwierzętami, ludźmi, komórkami itp. organizmami żywymi), albo które nie zachowały się z przeszłości (np. zachował się cenny manuskrypt.). Jeśli autor w tytule (sic!) pisze "Zachowanie się poziomu glukozy w nadczynności tarczycy", to zdanie to oznacza tylko i wyłącznie, że w nadczynności tarczycy zachowało się jakieś stężenie glukozy, które istniało na pewnym poziomie w przeszłości. Zatem nie tylko posłużenie się "zachowaniem", ale i ów poziom glukozy są tu nieprawidłowe, a tekst jest najzupełniej bzdurny.

Brak dokładności i skutki "skrótomanii" są widoczne w najpowszechniejszym z błędów lekarskiego języka: "podwyższone OB". OB jest skrótem wyrażenia odczyn Biernackiego, a więc jest rodzaju męskiego. Powinno się mówić i pisać zwiększony OB, nawet nie "podwyższony", gdyż chodzi tu przecież o opadanie krwinek, które jako odczyn zwiększa się lub zmniejsza, a nie podwyższa. Podwyższa się liczba wyrażająca w przybliżeniu stopień odczynu, ale gdybyśmy tak to chcieli ująć, trzeba by niezręcznie pisać "liczba wyrażająca OB uległa podwyższeniu" lub coś podobnego.

Narzekania na tak zwane środki masowego przekazu w kwestiach językowych słusznie przybierają na sile. Ostatnio dziennikarze wymyślili nowy błąd: suwerenność nad Falklandami (Malwinami, o które swego czasu toczyły boje Wielka Brytania z Argentyną). Nikt w prasie nie liczy się z "ilością", "liczbą" i "cyfrą", zwłaszcza gdy chodzi o liczbę ludzi, których ujmuje się wyłącznie "ilościowo". Ten zwyczaj przenika do podświadomości lekarzy.

Przypomnijmy zatem, że liczba odnosi się do zjawiska policzalnych, ilość do niepoliczalnych (które trzeba ważyć, mierzyć itd., np. cukier), a cyfra do znaków (posługujemy się dziesięcioma cyframi arabskimi od 0 do 9 i ani jedną więcej oraz rzymskimi I, V, L, C i M).

Innym typowym błędem w języku lekarskim jest zwrot "leczenie kortykoterapią i chemioterapią". Zwróćmy uwagę na tautologię leczenie-terapia. Prawidłowo powinniśmy pisać "stosowanie kortykoterapii" lub "leczenie kortykosteroidami". Uważam, że zlepek kortykoterapia ma charakter żargonowy i wziął się z tendencji do ułatwień językowych (podobne do rosyjskiego "uniwermag", "konsomoł", "sowchoz"), które w polszczyźnie brzmią brzydko. Wyraz "chemoterapia" ma również swoje źródło w językach niemieckim i angielskim, które nie używają członu "chemio-". Zatem ze względu na jednolitość zasad polskiej ortografii powinniśmy pisać chemioterapia, koronariografia (uwaga na budowę wyrazu: "koronari-o-"!) itp. Najlepiej byłoby jednak, gdybyśmy się poddali duchowi naszej własnej mowy i pisali opisowo: leczenie chemiczne i badanie kontrastowe naczyń wieńcowych. Język polski nie znosi pseudoskrótów myślowych, a zwłaszcza ułatwień, które co tu dużo mówić, mają charakter prostacki. Jeden z wybitnych językoznawców, prof. Wieczorkiewicz powiedział kiedyś, że języki inżynierów i lekarzy są jawnym dowodem pauperyzacji tych zawodów.

Myślę, że poprawianie języka nie zrobi z nas arystokratów, ale mimo wszystko warto sobie przyswoić zasady pewnego dostojeństwa polszczyzny.

Piotr Müldner-Nieckowski

(wg: Polski Tygodnik Lekarski nr 28, 16.08.1982)