|
(c) Piotr Müldner-NieckowskiJęzyk pisany - nasz pierwszy język obcyJęzyk pisany to materia bardzo delikatna. Budzi emocje i jest przedmiotem
ambicji. Jak piszą Anna i Piotr Wierzbiccy w "Praktycznej stylistyce"
(Wiedza Powszechna, Warszawa 1969), język pisany tak dalece różni się
od mówionego, że można go śmiało uznać za pierwszy język obcy. Język w
piśmie poznajemy dopiero w pierwszej klasie szkoły podstawowej, a więc
po sześciu, siedmiu latach przyzwyczajania się do języka mówionego. W
miarę postępów edukacji stykamy się z kolejnymi językami obcymi (zarówno
mówionymi, jak i pisanymi, a wciąż należącymi do polszczyzny) - specjalistycznym,
środowiskowym, zawodowym, sytuacyjnym itp. Rozwija się nasz osobisty słownik.
Przybywa słów, zwrotów, wszystkim zaś z niemałym wysiłkiem próbujemy przypisać
funkcje odpowiednio do ich stylistycznego przeznaczenia. Tak postawiona sprawa pozwala zrozumieć, dlaczego stosunkowo niewielu ludzi daje sobie radę z językiem rodzimym: za dużo w nim odmian i stylów, za dużo tych polskich języków obcych! Inaczej mówimy do kolegi, inaczej do matki, jeszcze inaczej do przełożonego. Innego zasobu słów użyjemy, kiedy zechcemy wyrazić sarkazm, i zupełnie innego, gdy opowiadamy dowcip. A kiedy to wszystko chcemy podać w formie zapisu, musimy zaczynać od początku... W dodatku wszyscy mają swój własny sposób mówienia i indywidualny zasób
wyrażeń. Można powiedzieć, że język każdego Polaka jest kolejnym obcym
językiem, którego na przykład lekarze muszą się nauczyć ad hoc, w czasie
jednej wizyty, choćby po to żeby nie dopuścić do nieporozumień wynikających
z nieskutecznej komunikacji. Gdybyśmy wyznaczyli trzem osobom zadanie napisania artykułu naukowego
na ten sam temat, z użyciem tych samych danych i wniosków, to z pewnością
otrzymalibyśmy trzy różne teksty. Czy to źle? Myślę, że taki rodzaj indywidualizmu
należy do tych pięknych zjawisk, które pozornie ludzi dzieląc, w gruncie
rzeczy ich łączą. Cóż by to było za życie, gdybyśmy mówili i pisali jednakowo?
|
|