Do strony początkowej LPJ...

Piotr Müldner-Nieckowski

(Polski Tygodnik Lekarski: NOTATKI JĘZYKOWE)

 

 

ŁACINA JEST POŻYTECZNA

 

Na temat łaciny lekarskiej wypowiadało się na tych łamach wielu autorów (m. in. W. Bujak, S. Łukasik, Z. Traunfellner, Z. Woźniewski, L. Zembrzuski). W ich pracach dominowało przekonanie, ze w polskiej medycynie język łaciński jest niezbędny. Ostatnio jednak można zaobserwować zastępowanie łaciny polszczyzną, co szczególnie wyraźnie widać w rozpoznaniach chorób. Należę do pokolenia, które znajduje się na pograniczu młodości i wieku średniego, ale mimo to odczuwam głęboko potrzebę stosowania łaciny na co dzień. Można powiedzieć, że jestem z nią związany serdecznie, lecz jest to najmniej ważny argument.

O przydatności tego języka decydują następujące czynniki: 1) obowiązki etyczne lekarzy (rozpoznania powinny być mało czytelne dla osób postronnych i niektórych pacjentów); 2) uniwersalizacja języka lekarskiego (dla obcokrajowców język polski jest niezrozumiały); 3) łacina jest językiem zwięzłym, jasnym i nieopisowym; 4) łacina lekarska jest łatwa do opanowania nawet wówczas, gdy jej nauka ogranicza się tylko do lektoratów akademickich.

Przeciwko stosowaniu łaciny lekarskiej istnieje tylko jeden mało przekonujący argument: wielu lekarzy i studentów medycyny nie umie się nią posługiwać. To smutne, ale niestety prawdziwe, i sądzę, że jest skutkiem wieloletniej wadliwej polityki kulturalno-Oświatowej w Polsce, a dobitnym przejawem takiego stanu rzeczy jest ogólna słaba znajomość języków obcych. W tym kontekście, aż prosi się, żeby dodać, że nic tak nie pomaga w zgłębianiu mowy cudzoziemskiej, jak właśnie umiejętność posługiwania się łaciną. Co więcej – w polszczyźnie mamy tak wiele obcych słów i tak wiele słów polskich ma obce tematy, że nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu Witolda Doroszewskiego, które zanotowałem, słuchając w 1970 r. pamiętnego Radiowego Poradnika Językowego: "zrozumienie wieloznaczności polskich słów, wyrażeń, idiomów i zdań, a nawet całych akapitów i książek zależy nieraz od znajomości podstawowych języków światowych z łaciną na czele; również tylko Polakom, którzy uczyli się łaciny, udaje się odróżnić delikatne zabarwienie znaczeniowe synonimów...".

Koronnym dowodem na to, że łacina odgrywa dużą rolę w naszym języku, są liczne prace z zakresu semantyki Anny Wierzbickiej, a zwłaszcza tomy "Semantyka i słownik" wydawane z jej inicjatywy przez Ossolineum. Perłą leksykograficzną w tym cyklu było tłumaczenie z łaciny "Tablic definicji" Gottfrieda Leibniza, z których można uczyć się precyzji wyrażania się, definiowania.

Do języka medycznego polskiego wdziera się angielski, co jest zrozumiałe, bo przecież ten właśnie język "panuje" dziś na świecie. Trzeba jednak pamiętać, że w angielszczyźnie łacina króluje, i nawet słaba znajomość słów angielskich wystarcza, żeby odczytać rozpoznanie choroby napisane za granicą. Podobnie jest z językami romańskimi (hiszpański, włoski, francuski), a nawet germańskimi. Warunkiem jest znajomość łaciny!

Niektórzy sądzą, że łacina to przeżytek i ze nasza wielka cywilizacja już jej nie toleruje, że jest przestarzała i powinna odejść razem z pokoleniem starych lekarzy-humanistów. Czy mają rację?

Prosimy o listy w tej sprawie, bo wydaje się nam istotna i co najważniejsze, ciekawa.

Piotr Müldner-Nieckowski

(wg: Polski Tygodnik Lekarski nr 27, 06.07.1981