Do strony początkowej LPJ...

Piotr Müldner-Nieckowski

(Polski Tygodnik Lekarski: NOTATKI JĘZYKOWE)

 

Rafał Mnich

POCHWAŁA ŁACINY

 

Redaktor Naczelny
Polskiego Tygodnika Lekarskiego
[Prof. dr hab. med. Jan Tatoń]

 

Nawiązując do artykułu Piotra Müldnera-Nieckowskiego pt. "Notatki językowe" (Pol. Tyg. Lek. nr 27 z dnia 6 lipca 1981, str. 1025), pragnę przedstawić swój pogląd na mianownictwo łacińskie w medycynie.

Uważam, że język łaciński jest związany chyba na zawsze z medycyną i używanie go jest bezwzględnie konieczne. Uzasadnienie mojego poglądu podam w kilku stwierdzeniach.

Jednym z warunków "wielkości" lekarza jest to, że powinien on być humanistą. Czy można nazwać tak człowieka bez znajomości kultury klasycznej, a w tym i języka łacińskiego. Łacina, praktycznie biorąc, jest jedynym martwym językiem, pomijając narzecza wymarłych plemion. Stanowi ona źródło słów wielu języków, a w Polsce była używana od wieków nie tylko w medycynie i liturgice. Najlepszym dowodem tradycyjności języka łacińskiego w Polsce jest "Trylogia" Henryka Sienkiewicz napisana "...dla pokrzepienia serc". Stanowi ona niepodważalną tradycję.

A dla lekarzy – język ten pozwala porozumieć się swobodnie przy łóżku chorego, nie narażając pacjenta często na niepotrzebne stresy. Mogą się nią porozumieć wykształceni lekarze poszczególnych narodów. Terminologia łacińska jest krótka, zwięzła, wygodna i dynamiczna.

Wprowadzanie do języka medycznego tak zwanych "anglicyzmów" wypacza go, szpeci i powoduje powstawanie "nowotworów" językowych. Myślę, że ta wada w pewnych kręgach wynika z własnego poczucia małowartościowości w stosunku do wiedzy i pracy środowiskowej. Przeradza się to w chęć gloryfikowania cudzych osiągnięć. Mamy przecież wspaniałych lekarzy i naukowców, a przeciętnemu naszemu poziomowi nie dorównują w wielu krajach.

Rosnące natomiast braki językowe, nie tylko łacińskie, powstają z coraz mniejszego przykładania wagi do nauki praktycznego zawodu i postępowania lekarskiego. Zawód lekarza również ulega systematycznej pauperyzacji, a używanie języka łacińskiego przysparzało mu zwyczajowej rangi. W minionych czasach zdobycie każdego doktoratu, nie tylko z medycyny, wymagało podstawowej znajomości łaciny.

Dlatego też kończąc te moje, być może słabo sprecyzowane uwagi, apeluję o szanowanie i kultywowanie nomenklatury łacińskiej, precyzyjnej, tradycyjnej i pięknej.

Rafał Mnich
Głowno, 26 października 1981 r.