Piotr
Müldner-Nieckowski
Modny temat - plagiat
Wciąż odradza się zjawisko zastępowania dobrych, ugruntowanych w języku
polskim słów i wyrażeń odpowiednikami obcojęzycznymi, często nienaturalnie
spolszczonymi. Prym wiodą dziennikarze, którzy ze zrozumiałych powodów
mają mały zasób słów języka naukowego i środowiskowego. Nie rozróżniają
form prawidłowych i żargonu, nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że w
naszej mowie od wieków istnieją słowa, których niczym zastępować nie trzeba.
Chodzi mi o błędy powszechne, takie jak np. "neuroza", "neoplazma",
"plazma krwi", "organ ciała", "kancer" czy
"generalna cyrkulacja krwi", słowem mechaniczne tłumaczenia
z języka angielskiego.
Ostatnio wiele się mówi o zarzucie popełnienia serii plagiatów przez
jednego z byłych pracowników naukowych Śląskiej Akademii Medycznej (na
szczęście nie lekarza). Sprawa jest tak bulwersująca moralnie i emocjonująca,
że mało kto zauważył pojawienie się w publicystyce kolejnego niezręcznego
słówka: "plagiaryzm".
Uruchomiła je autorka z "Gazety Uniwersyteckiej" (Katowice),
a inni podchwycili. Jest to automatyczne przepisanie z języka angielskiego
jednego ze słów: plagiarism (po polsku: plagiat) lub to plagiarize
(po polsku: popełniać plagiat).
Z użyciem niepoprawnego wyrazu "plagiaryzm" wiąże się również
błędna frazeologia i, co za tym idzie, niewłaściwe rozumienie znaczeń
z tym tematem związanych.
Dlatego chciałbym przypomnieć, że chodzi tu o plagiat,
a nie "plagiaryzm". Plagiatu się nie dokonuje, ale plagiat
się popełnia (tak jak popełnia się wykroczenie, przestępstwo);
w wyrażeniu tym z założenia powinna być zawarta negatywna ocena. Zjawisko
popełniania plagiatów nazywamy plagiatorstwem, a nie
"plagiaryzowaniem", "plagiarystyką" czy "plagiaryzmem".
Osoba, która popełnia plagiat, to plagiator, a nie "plagiarysta".
W ogóle w morfemie plagiat- po polsku nie ma i nie może być głoski
"r".
Piotr Müldner-Nieckowski
REKLAMA
KORESPONDENCJA W SPRAWIE PLAGIATÓW
Listy ze skrzynki e-mail
(Teksty w wersji oryginalnej, bez polskich
znaków, rok 2000)
Do Piotra Müldnera-Nieckowskiego
Szanowny Panie Doktorze,
dziekuje za pouczajacy Pana tekscik na temat plagiatorstwa. Tego slowa
brakowalo mi w moim slowniku.
Z powazaniem
Marek Wronski
Do Piotra Müldnera-Nieckowskiego
Szanowny Panie Doktorze,
Widzac Pana adres elektroniczny wskazujacy na prace w Bibliotece
warszawskiej AM
chcialbym sie dowiedziec od Pana czy Glowna Biblioteka Lekarska, ktora
przygotowuje i utrzymuje polski index "Polska Bibliografie Medyczna"
ma
mozliwosci zasygnalizowania uzytkownikom, ze pewne publikacje zostaly
uniewaznione czyli retraktowane
z pismiennictwa swiatowego.
Wiele polskich czasopism nie jest indeksowanych przez Medline wiec
obowiazek zasygnaliozwania retrakcji spada na GBL.
Bylbym wdzieczny gdyby Pan mogl sie zorientowac czy dzialania takie sa
automatyczne (tak jak w Medline) czy tez trzeba monitowac Dyrektora GBL.
Juz tak " z badawczej pasji" chcialbym sie zapytac czy slyszal
Pan o
przypadkach plagiatow
badz nierzetelnosci naukowych, ktore "nie wyplynely" na lamy
czasopism i
sa znane tylko
niewielkiej grupie osob. Szukam materialow do mojej ksiazki na temat
nieuczciwosci naukowej
stad te zapytania. Jak Pan wie byl to temat "tabu"...
Inna sprawa to probuje doprowadzic do oficjalnej retrakcji czyli druku
noty
retrakcyjnej dotyczacej dwoch artykulow dr Jendryczko, wydrukowanych przed
laty w Polskim Tygodniku Lekarskim. Czasopismo to jednak przestalo istniec
ale glorie po nim przejal Polski Merkuriusz
Lekarski, ktory nawet na okladce podkresla ze jest kontynuatorem PTL....
Moja korespondencja z obecnym Redaktorem Naczelnym PML jest bezowocna
w
tej sprawie i wyczekuje na odpowiedzi po kilka miesiecy. Przed podjeciem
bardziej oficjalnych krokow chcialbym prosic Pana Doktora o rade, jak
sprawe zalatwic "dyplomatycznie" . Wg. ustalen porozumienia
z Vancouver
czasopismo ma bezwzgledny obowiazek wycofac artykul oparty na falszu.
Bede bardzo zobowiazny za pomoc i sugestie w tej ostatniej sprawie...
Z powazaniem i pozdrowieniami
Marek Wronski
Do Dra Marka Wrońskiego
Szanowny Panie Doktorze,
dziekujac za list od razu wyjasniam, ze
>Widzac Pana adres elektroniczny wskazujacy na prace w
>Bibliotece warszawskiej AM [...]
nie pracuje w Bibliotece Glownej AM, ale jestem jednym z jej wspolpracownikow
[...]
>Juz tak " z badawczej pasji" chcialbym sie zapytac czy slyszal
Pan o
>przypadkach plagiatow
>badz nierzetelnosci naukowych
Jak Pan zapewne sie zorientowal, plagiatem interesuje sie tylko od strony
jezykowej. Trudno zajmowac sie wszystkimi aspektami tego co wazne i ciekawe.
Swego czasu wiele miejsca plagiatowi w historii medycyny poswiecil prof.
Stanislaw Konopka. Jego prace byly drukowane m.in. w "Polskim Tygodniku
Lekarskim" i "Archiwum Historii (i Filozofii) Medycyny".
Ja zetknalem sie z plagiatem przy okazji pisania mojej pracy doktorskiej.
Otoz niejaki dr Teodor Heiman zerznal podrecznik laryngologii (czy scislej
otiatrii) z Adama Politzera, a potem wydal (1917) ksiege pt. "Etyka
lekarska", w ktorej umiescil (bez podawania zrodla) ogromne ilosci
tekstow dra Emanuela Sonnenberga z Lodzi, zywcem je przepisujac z lodzkiego
Czasopisma Lekarskiego. Wedlug mojego rozeznania Heiman okradal z mysli
rowniez innych autorow, w tym Wladyslawa Bieganskiego. Mimo protestow
i publikacji prasowych na ten temat, o ile mi wiadomo, Heimanowi uszlo
to wszystko na sucho, a pacjenci, ktorych mial mnostwo, mieli to w nosie.
Zreszta do dzis niektorzy deontolodzy powoluja sie na etyke (sic!) Heimana,
pomijajac rzeczywistych autorów. Piszac swoje prace z filozofii medycyny,
zawsze podkreslalem w przypisach ten fakt, ale to nie robilo wrazenia.
No coz, poczatki stulecia byly dawno, zbyt dawno, zeby teraz sie tym ktos
przejmowal.
Przypadek Jendryczki byl walkowany w warszawskiej AM, odbyla sie nawet
specjalna konferencja temu poswiecona (i w ogole plagiatom w medycynie
oraz jak im zapobiegac), z udzialem gosci zagranicznych. To zasluga rektora,
prof. Andrzeja Gorskiego.
Tyle moge Panu pomoc.
Pozdrawiam serdecznie
Piotr Müldner-Nieckowski MD PhD
Do Piotra Müldnera-Nieckowskiego
Szanowny Panie Doktorze,
Dziekuje za garsc bardzo interesujacych wiadomosci!!!
Jaki byl tytul Pana pracy doktorskiej? Jak moglbym dotrzec
do tych publikacji prof. Konopki o plagiatach w okresie miedzywojennym?
Wiem ze w 1995 prof. Gorski zorganizowal konferencje na temat "Scientific
misconduct" gdzie byl m.in dr Lock, ale slyszalem ze o
Jendryczce mowilo sie tylko w kuluarach...
W tym roku w listopadzie prof. Gorski organizuje podobna impreze, z
udzialem gosci z Danii i USA.
Z pozdrowieniami
Marek Wronski
Do Pana dra Marka Wronskiego
Szanowny Panie Doktorze,
>Dziekuje za garsc bardzo interesujacych wiadomosci!!!
>Jaki byl tytul Pana pracy doktorskiej?
"Rozwoj pogladow deontologicznych w warszawskim srodowisku lekarskim
w II polowie XIX stulecia" (obrona w 1982; promotor prof. Marcin
Lyskanowski; praca znajduje sie w Bibliotece Glownej Akademii Medycznej
w Warszawie). [...] We wstepie pisalem, ze nie moge skorzystac z ksiazki
Teodora Heimana "Etyka lekarska i obowiazki lekarza (deontologia)"
(Warszawa, 1917), bo byl to plagiat z dziel roznych autorow (przede wszystkim
dra Emanuela Sonnenberga, lekarza lodzkiego, redaktora "Czasopisma
Lekarskiego"), a Heiman juz wczesniej popelnil inny plagiat, to znaczy
w ksiazce pt. "Choroby narzadu sluchowego" umiescil teksty Politzera,
Grubera i Urbantschischa bez podania zrodla.
Mimo wnikliwych badan nie udalo mi sie stwierdzic, dlaczego w "Etyce..."
Heimana wystepuje data "1917", skoro ksiazka bez watpienia byla
dostepna juz w 1916 r. (kolejne oszustwo?).
W liscie do "Medycyny i Kroniki Lekarskiej" (1916, nr 52, s.
690-695) Emanuel Sonnenberg napisal, ze w "Etyce" Heimana ze
zdumieniem znalazl liczne cytaty ze swoich prac, przepisane doslownie,
a Heiman nie raczyl napisac, skad je wzial. Heiman metnie odpowiedzial
Sonnenbergowi na lamach poznanskiej "Gazety Lekarskiej" (1916,
51, s. 306), ale ta wypowiedz zostala ostro skomentowana przez redaktora
"Gazety", dra Pulawskiego.
To tyle blizszych szczegolow o sprawie Heimana.
Gdyby Pan Doktor powolywal sie na moja prace doktorska, to
prosze to podac w brzmieniu takim, jak powyzej.
>Jak moglbym dotrzec
>do tych publikacji prof. Konopki o plagiatach w okresie miedzywojennym?
Byl to artykul: Konopka Stanislaw: Prace naukowe dawniej i dzisiaj.
Pol.Tyg.Lek. 1956, 19, s.1543. Jest w nim mowa nie tylko o Heimanie.
Niestety nie mam odbitki. Pamietam, ze praca byla cytowana wielokrotnie
i ze
widzialem jej przedruk w calosci albo we fragmentach w "Archiwum
Historii
Medycyny". Niestety nie mam w swoich notatkach zadnych danych o tej
drugiej
publikacji.
Obawiam sie, ze Polski Tygodnik Lekarski jako gazeta juz nie istniejaca,
mimo czasopisma-spadkobiercy, nie odwola juz niczego, co w nim opublikowano.
Bylem redaktorem Polskiego Tygodnika Lekarskiego przez wiele lat i pamietam,
ze publikowalismy prace Jendryczki, bo wydawaly sie dobre, ciekawe i pomyslowe.
Z praktyki redakcyjnej wiem, ze nie jest mozliwe (nawet dzisiaj, w dobie
informacji elektronicznej) kontrolowanie prac pod katem plagiatu. To przekracza
mozliwosci jakiejkolwiek redakcji na swiecie. Jedynym sposobem na zwalczanie
tego rodzaju praktyk jest stale pielegnowanie etyki zarowno lekarskiej,
jak i pisarskiej [naukowej].
Wazne jest podkreslanie z cala moca, ze srodowisko naukowe bezwzglednie
wyklucza plagiatorow, ze plagiat to nie tylko swiadome powielanie cudzych
prac, ale rowniez nieswiadome. Od autora trzeba wymagac, aby zawsze dokladnie
podawal pochodzenie informacji i ze zaniechanie lub wszelkie manipulacje
(np. podawanie pismiennictwa zbiorowego na koncu pracy, bez odsylaczy
w tekscie) zawsze beda podejrzane.
Istnieje tzw. "Kodeks dobrych obyczajow w pracach naukowych",
ktory moim zdaniem wymaga unowoczesnienia, z uwzglednieniem powszechnego
i szybkiego dostepu do informacji oraz znanych nam metod omijania zasad
publikowania.
Jest w nim wiele niedomowien, ktore sprytnym oszustom pozwalaja omijac
prawo moralne.
Nie mam ostatniej wersji tego kodeksu, moze Pan ma ten tekst. Jesli tak,
to bylbym wdzieczny za przeslanie mi go, bo jest wazny dla mnie jako lekarza,
redaktora, pisarza i, co najwazniejsze, wydawcy.
Czy nie byloby sensowne ponowne rozprowadzenie "zasad publikowania"
wsrod czasopism swiatowych? O ile pamietam, ów kodeks skupia sie na jakichs
niewaznych elementach technicznych (np. sposobie podawania pismiennictwa),
a etyke traktuje bardzo pobieznie albo w ogole o niej nie wspomina. Pamietam,
ze kiedy czytalem ten tekst, bylem bardzo zawiedziony. Napisalem w jednym
z artykulow, ze to nie zaden "kodeks", ale po prostu "przepis
wydawniczo-drukarski", sporzadzony m.in. ze wzgledu na metody gromadzenia
i porzadkowania danych w "Index Medicus" et caetera.
Jednym z motywow takiej akcji moglby byc fakt, ze autorom, ktorzy sa okradani
z mysli i tekstow, dzieje sie wielka krzywda, i to zarowno moralna, jak
i materialna. Jestem przekonany, ze wiele odkryc i wynalazkow ma ojcow
wsrod nasladowcow (czyli plagiatorow), a prawdziwi odkrywcy do dzis sa
nieznani.
Jednym z ukrytych plagiatow jest przypisywanie sobie odkryc dokonanych
przez uczniow i podwladnych. To bardzo sliski temat, wrecz tabu, ale sadze,
ze trzeba zaczac glosno o tym mowic. Przypadek nagrody Nobla za odkrycie
insuliny powinien byc dobrym przykladem: nagrode otrzymal tylko jeden
z odkrywcow, drugiego pominieto, natomiast dano nagrode trzeciej osobie,
ktora niewiele z tym miala wspolnego, ale byla szefem. To bylo zwyczajne
swinstwo.
Wspomne tez, ze (przynajmniej polskie) prawo karze plagiat, ale tylko
z powodztwa cywilnego, tzn., ze poszkodowany autor sam musi wystapic do
sadu z wnioskiem o ukaranie. Panstwo (tj. prokuratura) z wlasnej inicjatywy,
a takze z inicjatywy osob, ktore nie sa poszkodowane bezposrednio, nie
moze wystapic do sadu z taka sprawa. Dlatego sadze, ze zwalczanie plagiatow
powinno polegac na dobrym wychowywaniu mlodziezy naukowej i, powtorze,
propagowaniu etyki (a scisle deontologii, tj. kodeksu praw i obowiazkow
naukowca). Mysle, ze na tym nalezaloby sie skupic w pierwszym rzedzie
[...]
Pozdrawiam serdecznie
dr n. med. Piotr Müldner-Nieckowski
Do Piotra Müldnera-Nieckowskiego
Szanowny Panie Doktorze,
Szalenie wdzieczny jestem za Pana szczegoly bibliograficzne dotyczace
starych
plagiatow. Postaram sie sciagnac te prace przez zaprzyjazniona biblioteke.
Nie wiem jakie byly przyczyny zamkniecia Polskiego Tygodnika Lekarskiego.
Absolutnie sie z Panem zgadzam, ze nie ma ZADNEJ winy redakcji w akceptacji
do druku tych plagiatow. Bardzo rzadka sie zdarza, ze taka prace sie
wylapuje w procesie recenzyjnym, nastepuje to tylko wtedy gdy ktos uzyl
fragmenty bardzo dobrze znane recenzentowi - na ogol jest jego praca!!!
Niestety, na redakcji czasopisma ciazy bezwzgledny obowiazek
zasygnalizowania wykrytego plagiatu i retrakcji tej pracy. Poniewaz Pol.
Tyg. Lek nie istnieje, ale na jego miejsce do MEDLINE jako kontynuacja
wszedl Pol. Merkuriusz Lekarski, to redakcja tego czasopisma ma moralny
obowiazek druku takiej notatki. Bez tego prace dr Jendryczki figurowac
beda
jako "wazne" w swiatowej bibliografii lekarskiej.
Tego zdaje sie nie rozumiec Redaktor Naczelny Monitora , do ktorego pisalem
pare razy. Amerykanie i Medline takie sprawy traktuja bardzo powaznie
i
czasopisma ktore nie chca walczyc z nierzetelnoscia naukowa na swoich
wlasnych lamach sa "wyrzucane" z Index Medicus-Medline.
Jesli w ciagu najblizszych paru miesiecy nie otrzymam z redakcji
Merkuriusza pisemnej odpowiedzi, ze nota retrakcyjna jest w druku, to
zdecydowany jestem poruszyc ta sprawe publicznie na lamach jednego z
tutejszych "powaznych" czasopism" naukowych.
Redakcja Merkuriusza zostala poinformowana przez Prorektora Wilczoka,
ze
slaska uczelnia stwierdzila, ze oba artykuly to plagiat. List z uczelni
jednak byl zle sformulowany bowiem zabraklo w nim stwierdzenia, ze
Prorektor retraktuje te falszywe artykuly. Taki list Redakcja ma
bezwzgledny obowiazek wydrukowac.
Bede jeszcze probowal prosic Uczelnie o ponowne napisanie oficjalnego
listu, ktory
by poszedl do druku, ale i w Katowicach jest szeroki opor przeciwko
formalnym krokiem.
Od pol roku SlAM nie opublikowala protokolu Komisji Dziekanskich a same
prowadzenie tej sprawy to poradnik "Jak nie prowadzic dochodzenia
w sprawie
o nieuczciwosc naukowa".
Ale tym sprawom poswiece obszerny rozdzial w mojej ksiazce [...]
Co wycofywania polskich artykulow-plagiatow dr Jendryczko z bibliografii
to
mnie Pan nie zrozumial: SilverPlatter to Medline, ktory wycofuje artykuly
w momencie kiedy ukazuje sie nota retrakcyjna w czasopismie, i czasopismo
dociera do USA (co niekiedy zabiera pol roku!!)
Tutaj jest to robione automatycznie.
Jak Panu wiadomo, wiele polskich czasopism "wyrzucono" w ostatnich
latach
z Medline za niski poziom publikacji. Cale polskie pismiennictwo jest
zbierane i katalogowane przez GBL jako baza danych zwana
"Polskie Pismiennictwo Lekarskie" Dostep do tego jest on-line.
I moja troska jest aby z tej Bazy danych retraktowano polskie prace, ktore
sa w polskich czasopismach nieinedksowanych przez Medline jak i te prace
Jendryczki ktore Medline retraktuje. Do takich czasopism nieindeksowanych
zalicza sie Polski
Przeglad Chirurgiczny, ktory retraktowal ostatnio osiem prac.
Porozumienie z Vancouver zabrania cytowania prac uznanych za nierzetelne
i
wycofane z indeksacji. Dlatego nie mozna dopuscic aby prace dr Jendryczki
nadal byly cytowane przez nieswiadomych autorow, szczegolnie ze za pare
lat
pamiec tego zdarzenia wygasnie!
Stad takie wazne aby Dyrektor Biblioteki Glownej podjal odpowiednie kroki
w
tym kierunku.
To o czym Pan rowniez wspominal to "darmowe czyli honorowe
wspolautorstwo". Powszechnosc tego zjawiska widac wlasnie na "sprawie
Jendryczki" gdzie wiekszosc
wspolatorow deklaruje ze nie widzialo ani nie pisalo koncowego maszynopisu!
Tym niemniej niektorzy maja po 100 prac z Jendryczko, a inni po 25 lub
11 -
w tym ostatnim przypadku wszystkie to plagiaty.
Nie wiem ilu profesorow ale pewnie pokazna wiekszosc, zawsze dopisuje
sie
do prac swoich pracownikow. Wielu wymusza nawet pierwsze miesjce w pracy...
Nie mam zludzen, ze na razie w Polsce nikt tego publicznie nie bedzie
krytykowal.
Na razie krytykuje sie w zaciszu gabinetow moje postepowanie, ze mialem
czelnosc ujawnic
ta afere plagiatowa i powszechnosc darmowych publikacji.
Jeszcze raz dziekuje Panu Doktorowi za szeroka pomoc i pozyteczna dyskusje!
Z pozdrowieniami
Marek Wronski
|