Ustawy, które traktują o stanowiskach na wyższych uczelniach (jest ich kilka), ani ustawa o stopniach i tytułach naukowych (Dz.U. z 2003 nr 65 poz. 595) nie
wymieniają żadnych skrótów wyrazu nadzwyczajny występującego w wyrażeniu profesor
nadzwyczajny. Decyduje zatem uzus, czyli częstotliwość występowania skrótu w języku.
W moim "Wielkim słowniku skrótów i
skrótowców" (wyd. Europa, Wrocław 2007) umieściłem tylko dwa skróty:
nadzw. i nzw.,
a to dlatego, że z moich badań wynikają następujące
proporcje częstości użycia. Na 84280 zbadanych próbek tekstów, zawierających to
wyrażenie, skróty wyrazu nadzwyczajny wystąpiły w liczbie:
nadzw. 63800 - 76%,
nzw. 17400 - 20%,
ndzw. 3080 - 4%.
Podobne proporcje stwierdziłem, gdy trzema różnymi systemami wyszukiwania badałem zawartość Internetu.
W związku z tym zalecałbym używanie skrótu nadzw., ewentualnie, zwłaszcza przy długich nazwiskach (ale ostrożnie, bo jest mniej czytelny) nzw.
Przy okazji przypomnę, że prof. zw. (zwyczajny) i prof. nadzw. to stanowiska, a więc nie stopnie ani tytuły naukowe.