Uderzyło mnie, że podczas instalowania Office 2007 w kółko powtarza się epitet
"produkt" w odniesieniu do programu. Co Pan o tym sądzi?
(Stanisław Jeziorny)
No cóż, żargon tłumaczy programów komputerowych jest
istotnie czasem nie do zniesienia. Ów "produkt" nie tylko
śmieszy, ale i straszy. Banki z uporem nazywają swoje
usługi właśnie produktami. Przez jakiś czas utrzymywała się brzydka
moda na nazywanie wszystkiego "wyrobami", co raziło szczególnie
w odniesieniu do dzieł sztuki - obrazów, rzeźb, biżuterii (cóż to za wyrób: akwarela!). Na szczęście
minęła. Obawiam się, że kultura handlowa próbuje narzucić swój styl ogółowi, a że reklamy stały się bardzo powszechne i są agresywne, wielu ludzi nieświadomie przejmuje ich wątpliwej jakości język. Polecam stary, ale wciąż aktualny artykuł Krzysztofa Przyłuckiego "Język informacji prasowych".
|