Skoro [on] to psycholog, to może [ona] jest psycholożką?
Znalazłem takie słowo w "Przekroju" (Zbigniew Rabczuk)
Moim zdaniem to błąd albo jeszcze pewniej: żart z ludzi, którzy robią błędy tego
rodzaju.
W 1998 r. pisałem, że nie ma i pewnie nie będzie słowa "psycholożka".
Dzisiaj (2005) muszę napisać, że słowo to istnieje, ponieważ w mojej
bazie danych leksykograficznych sam umieściłem wypisy z tekstów prasowych. Wynika z tego, że jest ono
tu i ówdzie pisane i mówione, i to w najzupełniej poważnych wypowiedziach.
Nadal jednak uważam, że słowo "psycholożka" nie powinno
być używane, ale to nie znaczy, że się nie przyjmie. Na razie utrwalone
w języku nie jest. Wyraz "psycholog"
jest zwyczajowo rodzaju męskiego. Mówimy więc "pani psycholog",
"rozmawiałem z tą psycholog" itd. W kręgach feministycznych
spotyka się tendencję do stosowania form żeńskich takich wyrazów jak
premier, minister, dyrektor, mimo że w tradycji mają one formę męską.
Prawdopodobnie podstawą jest tu analogia do utrwalonych form żeńskich
nazw innych zawodów (nauczycielka, lekarka, kucharka itd.). Wśród
przyczyn tego podejścia wymienia się "niezasłużone dowody językowe
przewagi mężczyzn nad kobietami", ale wielu badaczy podkreśla,
że są to dowody jedynie historyczne, a nie faktyczne, tym bardziej
że obecnie kobiety wcale nierzadko częściej są spotykane w pewnych
zawodach i na pewnych stanowiskach (dawniej typowo męskich) niż mężczyźni.
Np. więcej jest lekarzy-kobiet niż mężczyzn.
Jak by nie było, w powszechnym odbiorze żeńskie odmiany takich rzeczowników
zwyczajowo męskich wciąż mają wydźwięk żartobliwy albo wręcz ironiczny,
co nie podoba się nawet wielu feministkom, nie mówiąc już o kobietach,
które feministkami nie są. Wiele z nich woli, aby mówiono o nich "pani
psycholog", "pani prezes" itd. Upatrywanie "dominacyjnej
męskości" czy "kobiecości" w nazwie pracowniczki o
określonym zawodzie wydaje się przesadą, a jeśli jest to eksponowane,
to raczej w ramach demonstracji poglądu o złej pozycji kobiet w świecie.
Nawiasem mówiąc błędne jest słowo "doktórka" (z o kreskowanym),
a wyraz "doktorka" odnotowałem tylko raz. Brzmi brzydko
i nie przyjęło się, mimo prób upowszechnienia w latach 70. XX w. Znaczy
to samo, co "kobieta ze stopniem doktora" (niekoniecznie
lekarka).
Wreszcie warto przypomnieć, że zupełnie ładnym i sympatycznym słowem
jest właśnie "lekarka" i że "pani lekarz" czy
"rozmawiałem z tą lekarz" odczuwa się jako sztuczne, pretensjonalne.
|